O pewnym słowie słów kilka

eucharisto

Niebywały kolor wody, egzotyczne drzewa na wyciągnięcie ręki, wspaniałe dary stołu, odgłosy cykad, historia zapisana w kamieniu, sympatyczni i uśmiechnięci ludzie, pobudzające nozdrza zapachy, przeplatający się kolor biały z niebieskim, licznie obecne elementy duchowości, podróż do kościoła rowerem i „rozmowa” po angielsku z księdzem Polakiem, widok radosnej córki w morzu, w basenie, w piasku… wszędzie. 🙂

Każdy z nas w jakiś sposób zapisuje w pamięci miejsca, które odwiedził; ludzi, których spotkał; wydarzenia, w których uczestniczył.
I ja z powyższymi kojarzył będę pewne wakacje. Wakacje, od których minęło już co prawda siedem lat. Dlaczego więc dziś o nich piszę? Bo bywam na tych wakacjach często, wracam tam regularnie, a właściwie staram się wracać regularnie… codziennie.

eucharisto1

Grecja.
Od dłuższego czasu mam poczucie tego, że ten ówczesny urlop miał służyć właściwie jednemu – by codziennie, wielokrotnie, nieustannie wręcz słyszeć jedno słowo.

Eucharisto.

Tam na miejscu, wypowiadane przez mieszkańców, robiło ono niemałe wrażenie. Mam jednak poczucie, że dopiero po powrocie, po latach, dociera do mnie co to było, po co to było, co z tym robić…

Dziękuję.
Codzienna wdzięczność.
Codzienne dziękczynienie.
Eucharystia.
Jak najczęstsza. Może i codzienna.
Modlitwa.

Może w moim życiu nie ma codziennie oszałamiającej egzotyki, ale czyż nie ma codziennie powodu do wdzięczności? Pytam siebie i Ciebie.

Niektórzy zalecają taką „terapię” na „źle mi, beznadziejnie, nikt mnie nie kocha…”, by usiąść z kartką papieru i wypisać na niej np. dziesięć powodów do wdzięczności. Na początek mogą to być powody tzw. ogólne, np. dziękuję za życie. Byle nie żadne abstrakcje, bo sama teoria nie ma tutaj sensu. Później można spróbować znaleźć powody do wdzięczności za konkretny dzień, np. na wieczornym rachunku sumienia. Myślę, że to fantastyczny pakiet do rozpakowania dla każdego z nas, zwłaszcza gdy zwyczajnie trudniej nam dziękować.

eucharisto2

„Zaprawdę godne to i sprawiedliwe, słuszne i zbawienne” – słyszymy najczęściej na początku prefacji, czyli jakby przedmowy modlitwy eucharystycznej. Prefacja to modlitwa dziękczynna, w której wyrażamy wdzięczność za określone działania Boga.

Godne to.
Sprawiedliwe.
Słuszne.
I zbawienne.
Kumasz?

Ależ tu jest przestrzeń do działania, ale pole do popisu, by nasze życie uczynić taką prefacją. Mamy swoje zmysły, mamy talenty, mamy czas… na co jeszcze czekać?
A skoro prefacja jest wstępem to i dziękczynienie miałoby nim być. Do czego? Może do samego uwielbienia Stwórcy, Pana, Zbawiciela, Ożywiciela.
Najlepsza modlitwa to dziękowanie.
Msza Święta.

eucharisto3

Eucharisto, że JESTEŚ.
Eucharisto, że i Ty jesteś i czytasz te słowa.
Oby nie były puste w środku.

Weź dziś i podziękuj. No dalej… Nie masz za co? Eee, weź… 😉

M+

2 myśli na temat “O pewnym słowie słów kilka

Dodaj komentarz